Odpowiedni dobór oświetlenia przynosi wiele korzyści. Wprawdzie rozwiązania LED coraz częściej wypierają tradycyjne świetlówki liniowe jako bardziej energooszczędne, jednak czy zawsze warto w nie inwestować?
Tradycja
Świetlówki liniowe tradycyjne to lampy fluorescencyjne. Ich działanie oparte jest na procesie chemicznym – dzięki wyładowaniom elektrycznym powstaje nadfiolet, który zmienia się w światło, dzięki obecności lumiforu. Brzmi skomplikowanie, jednak w praktyce to bardzo prosty proces. To rozwiązanie bardzo dobrze sprawdza się w oświetleniu biur, fabryk, szkół, urzędów i innych instytucji. Obecne świetlówki nie buczą i nie migoczą, jak ich odpowiedniki sprzed kilkudziesięciu lat. Światło z nich szybko się rozprzestrzenia, lampy starczają nawet na kilkadziesiąt tysięcy godzin pracy i nie wydzielają dużej ilości ciepła. Niestety, mają też swoje minusy. Do najważniejszych zalicza się obecność rtęci – wprawdzie w rozwiązaniach najnowszej generacji jest ona bardzo niewielka, jednak cały czas jest to substancja szkodliwa dla środowiska. Dodatkowo są one zupełnie nieodporne na kaprysy pogody. Jeśli temperatura otoczenia jest niska, światło staje się słabsze.
Nowoczesność
Szacuje się, że świetlówki LED wystarczają na prawie 50 tysięcy godzin, choć specjaliści wciąż pracują nad tym, by czas ten wydłużyć nawet o 100%. Oświetlenie tego typu posiada układy elektroniczne, które są zasilane bez zewnętrznych układów zasilania. Oddają barwę naturalną, czyli najlepszą dla ludzkiego wzroku, co jest najważniejsze na przykład w pracy drukarza, czy dentysty. Są zabezpieczone przed stłuczeniem, mogą też emitować światło na przykład wspomagające rozwój roślin. No i – w przeciwieństwie do tradycyjnych rozwiązań – nie są uzależnione od minusowych temperatur. Dlatego można stosować je w otwartych halach i magazynach, gdzie bywa zimno. Już w perspektywie rocznej zaobserwować można zaoszczędzenie nawet do 50% na rachunkach za energię.
Cena
Jedynym minusem zdaje się być cena – LED jest nawet dziesięciokrotnie droższy, niż rozwiązanie tradycyjne. W przypadku pomieszczeń technicznych inwestycja z przeinstalowania zwraca się mniej więcej po trzech latach, ponieważ należy wymienić zwykle cały układ elektroniczny. Patrząc jednak długofalowo i mając w perspektywie globalny cel, jakim jest energooszczędność, czy powinna to być dla nas przeszkoda?